czwartek, 16 sierpnia 2012

6. Historia (nie)śmiertelnej miłości.

6. Historia (nie)śmiertelnej miłości.

-Coś się stało?
-Nie, ale.. jak to jest z Amonem i tobą?
Tayna wypuściła powietrze z płuc i usiadła na moim łóżku.
-Siadaj, wszystko ci opowiem.
Podeszłam i usiadłam na łóżku obok niej.
 -A więc.. Był rok 1897 . Miałam wtedy 5 lat .. kąpałam się w morzu. Nie umiałam jeszcze pływać.Chlapałam wodą w różne strony. Śmiałam się głośno, śpiewałam i tańczyłam, ale po pewnym czasie zobaczyłam, że za daleko odeszłam od brzegu. Zbierało się na burzę, a fale stawały się coraz większe, próbowałam wracać, ale fale zabierały mnie w przeciwną stronę. Byłam coraz dalej brzegu. Woda zaczęła zakrywać powoli moją twarz. Zaczęłam się szarpać i wołać o pomoc, ale nikogo nie było w pobliżu. Zaczęłam opadać na dno, ale ktoś szarpnął mnie za rękę i wyciągnął na powierzchnię. Tą osobą był Amon. Miał wtedy 23 lata, ale wyglądał na 17. Wtedy już był wampirem i potrafił się kontrolować. Po jego 6 latach męki.. - Wzdrygnęła się. - Uratował mnie. To dzięki niemu przeżyłam. Od tamtej pory nie odstępował mnie na krok. Pomagał mi. Gdy miałam 17 lat przyrzekliśmy sobie, że nigdy siebie nie opuścimy i wymieniliśmy się krwią. Wtedy stałam się wampirem. Kochaliśmy siebie nawzajem bardzo mocno. Po kilkudziesięciu lata cała moja bliska rodzina umarła.. zostaliśmy sami, więc postanowiliśmy trochę podróżować. Nigdy nie przestaliśmy siebie kochać nawzajem, nawet teraz, ale teraz coś się zmieniło.. bo szuka zemsty.. bo widzisz.. jego rodzina nie umarła z przyczyn naturalnych.. ich wszystkich pozabijał wampir.. a Amon.. on chce, żeby On zapłacił za to co zrobił jego rodzinie.. bo on ich bardzo kochał.. nigdy Mu tego nie wybaczył, ale gdy dowiedział się, że ma szansę się zemścić, dzięki tobie.. to mu trochę odbiło..
- A więc..? Dlatego tym jestem..?
-Tak. - Szepnęła cicho.
- Czyli jak już Amon dopełni zemsty to wy mnie porzucicie, prawda?
- Nie. - Odpowiedziała błyskawicznie. - Amon nikogo nie zamienia w wampira tylko po to, aby kogoś porzucić. Ja też się na to nie godzę.
-Czyli.. ale co będzie potem, jak on się zemści?
-Będziemy dalej chodzić po tym świecie.. spotykać różne trudności..nigdy nie jest nudno...
Spojrzałam na nią ze smutkiem.
- A Ty? Tobie to pasuje?
-Ech, tak. Kocham go. To dlatego na to się zgodziłam.
- Ale ja..
-Chodzi tu o miłość, prawda?
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. Skąd ona to wszystko wie? Tak łatwo się domyślić?
- Tak.
- Ten pierwszy, którego pocałujesz zostaje tym jedynym..
Wytrzeszczyłam oczy. Że co? Czyli Felix jest tym jedynym? A co z Danielem?!
- A co z.. - Urwałam.
Tayna pokręciła przecząco.
- Go już nie będzie.
- Jak to?
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Tayna kiwnęła głową w stronę drzwi.
- To będzie wasz koniec.
Łzy napłynęły mi do oczu. Kochałam go, ale w sumie, zawsze coś do Felixa czułam.. Miałam mętlik w głowie. Niczego już nie rozumiałam. Mama krzyknęła, abym zeszła, bo Daniel przyszedł. Zeszłam na dół, a Daniel stał na progu moich drzwi. Podeszłam do niego powoli.
-Cześć.
-Cześć. - Odpowiedział.
-Hm? Wejdziesz?
-Nie, ja tylko na chwilę. Chciałem ci coś powiedzieć..- Chwila ciszy była przerażająca, a łzy napływały mi do oczu. -Chciałem powiedzieć, że.. przepraszam, ale..my...no, nie możemy być razem.
Coś ukuło mnie w serce. Jakby ktoś walną mnie cegłą w głowę i brzuch. Łza popłynęła mi po policzku.
-Dlaczego?
-Tak będzie lepiej. Przepraszam.
Przytulił mnie, a łzy zaczęły płynąc jak w wodospadzie Niagara. Wypuścił mnie z objęć i ostatni raz się uśmiechnął i odszedł. Zamknęłam drzwi. Nie wierzyłam własnym oczom..odszedł. Miało być tak pięknie.. Pamiętam naszą pierwszą  randkę. Piknik w parku i zachodzące słońce. Druga randka rolki, trzecia kręgle, czwarta wesołe miasteczko. I tak po kolei wspominałam każdą naszą randkę ze wszystkimi szczegółami. Leżałam w łóżku, a Tayna przyniosła mi pizze i colę. Zjadłam i położyłam się spać. Miałam już wszystkiego dość. Nie rozumiałam już niczego. Dlaczego musi się tak dziać?!Dlaczego? Usłyszałam pukanie do drzwi wejściowych. Po kilku minutach ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.
Uchyliły się drzwi, a zza nich wyjrzał Felix. Jego kasztanowe włosy nadal lekko zakrywały oczy. Uśmiechnął się do mnie.
-Można?