3. Prawda.
Stałam naprzeciwko Tayny, która opierała się o drzewo. Cały czas miała na swojej twarzy chytry uśmieszek. Zaczęło mnie to denerwować. Nagle zza paproci wyłonił się Amon. Uśmiechnął się do swojej dziewczyny i oparł się o moje drzewo. Spojrzałam na niego nieufnie.
- A więc.. wiesz kim jesteś?
- Nie. Ale powoli się domyślam.
- Jesteś wampirem.
Powiedział to tak lekko i spokojnie, aż się wzdrygnęłam. Uśmiechnął się znowu tym swoim uśmieszkiem. Co on do cholery wyprawia?! Czy on mnie podrywa?! Zrobiłam kwaśną minę. Nie. To niemożliwe. A może jednak.. bo gdyby nie podrywał mnie to Tayna nie dałaby mi tej karteczki, chyba. Oj .. już sama nie wiem.
Chwile.. czy mi się przesłyszało?! JESTEM WAMPIREM?! Poniekąd to wszystko wyjaśnia. Ten amok*. Tą żądzę krwi.. Ja chciałam zabić własną siostrę.. i zabiłam tą niewinną dziewczynkę.. Łza spłynęła po moim policzku.
- Znaczy, nie byłabyś wampirem, gdybyś nie wyssała z tamtej dziewczynki krwi. Bo widzisz, aby stać się wampirem trzeba, albo posilić się krwią ludzką, gdy jest się ugryzionym przez wampira, albo wypić krew wampira i umrzeć.
- Czyli, gdybym nie wypiła krwi nadal byłabym człowiekiem i wszystko byłoby dobrze?
- Nie o to chodzi.. gdybyś nie wypiła krwi byłabyś człowiekiem, ale po 3 dniach byś umarła.
Wzdrygnęłam się. Blondynka uśmiechnęła się jeszcze bardziej.
- Och ..
Amon spojrzał na mnie i dotknął mojego łokcia. Tayna zaczęła piorunować mnie wzrokiem. Uśmiechnęłam się tylko do mniej triumfalnie. Wreszcie przestała się uśmiechać tak .. och. Nawet nie chce o tym myśleć.
- Czemu mi to zrobiłeś?
Nie odpowiedział. Milczał. Denerwowała mnie ta cisza.
- Czy tylko ja słyszę różne rozmowy, które dla normalnego człowieka są niesłyszalne?
- Nie, każdy wampir tak ma.
- A co z niewyobrażalną prędkością? Nie zauważyłam, żebym była szybka.
- Chodź. Pokaże ci.
Wysunął w moją stronę rękę. Podałam mu swoją. Po chwili zaczęłam pędzić. Widziałam wszystko doskonale. Każdy ruch wykonywałam z gracją. Nagle zatrzymaliśmy się tam gdzie poprzednio staliśmy.
- Niesamowite.
Szepnęłam podekscytowana. Uśmiechnął się.
- Jestem nieśmiertelna.
- No nie całkiem.
- Hym? Czosnek nas zbija, prawda?
Zaczął się śmiać.
- Nie. To mit. Ale kołek wpity w serce zabija wampira. - Powiedział to ze śmiertelną powagą.
- Czyli żadne przedmioty religije też nie ..?
- Nie. Ani srebro. To akurat zabija wilkołaki.. A co do światła.. tak. zabija nas, ale można temu zaradzić. Jutro dowiesz się jak.
Kiwnęłam głową.
- Ale teraz czas, abyś się kontrolowała.
Zmarszczyłam brwi. Przecież to dla mnie niemożliwe! Ja się nie powstrzymam.. tak jak z ta dziewczynką.. Miałam łzy w oczach.
- Nie martw się, uda ci się.
- Ewentualnie zabije cię jak się na kogoś rzucisz bez kontroli. - Dodała podekscytowana Tayna.
Spojrzałam w ziemię. Było mi głupio z powodu tej dziewczynki.. była taka niewinna.
- Chodź.
Ruszyliśmy. Po chwili byliśmy już na miejscu.
- To tutaj.
Spojrzał na obcą osobę.
- Przejdź obok niej.
- Chyba sobie żartujesz?!
- Czy wyglądam jakbym żartował?
Spojrzałam na niego. Odpowiedz była prosta. Nie. Szłam w stronę obcej mi kobiety. Poczułam zapach jej krwi. Wołał mnie. Prosił, abym .. och. Ból coraz bardziej narastał. Byłam blisko kobiety, ale nagle straciłam panowanie nad sobą.
Świetnie opisane! Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;*